Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język perski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą język perski. Pokaż wszystkie posty

Alfabety indyjskie a pismo słowiańskie

Do napisania tego postu zachęciła mnie dyskusja na temat piśmienności Słowian. Część osób z grona wielbicieli słowiańszczyzny posiada silne pragnienie, aby znaleźć potwierdzenie, iż nasi przodkowie posiadali jakieś pismo. Wynika to zapewne ze współczesnej opinii, iż pismo świadczy o zaawansowaniu danej kultury. Z pewnością coś w tym jest, z drugiej jednak strony wskażę na kulturę naszych braci Arjów, którą uznajemy dziś za jedną z najstarszych i wysoce rozwiniętych kultur literackich. Najstarsze partie Wed datuje się na XV w. p. n. e., ale podejrzewa się, że teksty te mogły powstać jeszcze przed przybyciem Arjów do Indii, a więc przed XVIII w p. n. e. Jednak przez wiele stuleci były przekazywane ustnie. Spisane zostały prawdopodobnie dopiero ok. I w. p. n. e., przy czym tradycja oralna miała dominować do ok. 1000 r. n. e. Zatem być może przekaz ustny to wspólna cecha kultury proto-indoeuropejskiej.
    
Ponadto sanskryt, w którym zostały spisane aryjskie Wedy (dokładnie w sanskrycie wedyjskim poprzedzającym bliski mu sanskryt klasyczny) nie ma jakiegoś jednego odwiecznego zapisu. Świadectwa obecnie używanego pisma dewanagari pochodzą z około VI w. n. e. Natomiast dopiero w XIX w. stało się ono najpopularniejszą formą zapisu tekstów sanskryckich. Przed dewanagari używano pisma gupta (tzw. 'późne brahmi', występujące od V w n. e.), a jeszcze wcześniej brahmi, którego ślady pochodzą zaledwie z VI w. p. n. e. Zderzmy to z datowaniem najstarszych partii Wed (XV w. p.  n. e), a zobaczymy głęboką niezależność literatury od pisma. Dodać należy, że - jak zauważa Richard G. Salomon w pracy Brahmi i Kharoshthi (w: The World's Writing Systems, pod red. P. T. Danielsa i W. Brighta) - wcześniejsze brahmi nie było odpowiednie do zapisu sanskrytu, gdyż nie oddawało jego wszystkich dźwięków. 


Ewolucja alfabetu brahmi. Źródło: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Brahmi.png.

Badacze podejrzewają, iż pismo brahmi - a zatem i pochodne mu, czyli na przykład dewanagri - pochodzi z alfabetu aramejskiego, który miał się rozprzestrzenić za czasów dynastii Achamenidów (czyli irańskiej gałęzi ludów indoeuropejskich). Generalnie języki i ich skrypty nie są nierozerwalne. Co więcej, w historii zdarzało się, że obce języki były czasem przejmowane przez całe ludy, choć nie dotyczy to akurat naszych przodków. 

Często stykam się wśród miłośników jakichś odległych czasowo kultur - rodzimych czy obcych - z naiwnym wyobrażeniem, iż kultury te stanowiły swego rodzaju wyspy kulturowe odizolowane od reszty świata. Prawda natomiast jest taka, że od zarania dziejów dochodziło do migracji ludności i różnych elementów kulturowych. Sam ustrój społeczny ewoluował w miarę rozrastania się grup i obcych wpływów, zmiany warunków zewnętrznych. Na przykład nasi przodkowie w okresie między I a V w. n. e. ulegali modzie na wpływy rzymskie. Naśladowano m. in. tamtejsze wzornictwo, jeśli chodzi o broń, naczynia i ozdoby, lecz także pewne elementy stosunków społecznych (J. Wielowiejski, 1976, Życie codzienne na ziemiach polskich..., Warszawa: PIW, s. 184)

Wcześniejszy społeczny egalitaryzm wśród słowiańskich wspólnot rodowych często musiał konkurować z tendencją do wywyższania się możnych i okazywania swego bogactwa oraz wpływów. To z kolei wywoływało reakcje ze strony biedniejszych. Prawda jest taka, iż do rozwarstwienia zaczęło dochodzić już przed chrystianizacją. Miały miejsce naturalne zmiany społeczne - naturalne dla rozrastających się rodów i osad - a także czerpanie w jakimś stopniu z obcych wzorów. Już około V w. w miejsce rozpadających się rodów zaczęły pojawiać się innego typu grupy krewniacze. Były to patronimie, czyli zrzeszenia pokrewnych rodzin, zastępujące klasyczne rody. U wschodnich Słowian był to model pośredni, który występował pomiędzy ustrojem rodowym a klasowym. Patronimie miały stanowić kolektywy o silniejszych więzach niż więzy rodzinne. Pełniły one funkcje organizacyjno-wojskowe, gospodarcze, prawne i religijne. Więzy krwi zostały wyparte przez interesy o charakterze ekonomiczno-społecznym (ibid.).  

Wracając jednak do języków i ich zapisu. Możemy znaleźć wiele przykładów niezależności języka od skryptu. Jako ilustracje przywołam tu zapisy języków południowoindyjskich. Języki: malajalam (stan Kerala), kannada (stan Karnataka), telugu (stan Andhra Pradeś) i tamilski (stan Tamilnadu) to języki drawidyjskie, stanowiące drugą największą grupę językową na subkontynencie indyjskim obok języków indoeuropejskich. Jednak ich skrypty pochodzą z przywołanego już alfabetu brahmi, mającego rzekomo swe korzenie w zapisie aramejskim. Zatem obie grupy - indoeuropejska i drawidyjska - które obejmują dziesiątki różnych języków stosują odmienne skrypty, ale o wspólnej proweniencji i to odmiennej niż pochodzenie owych języków. Interesująca jest tu zbieżność wizualna alfabetu gruzińskiego z alfabetami indyjskich języków telugu i kannada. Wszystkie trzy wywodzą się prawdopodobnie z tego samego aramejskiego źródło, lecz między ojczyzną pierwszego a drugiego i trzeciego występuje odległość około 6600 km. Ich historie nie są nawet tak bardzo odmienne, gruziński miał pośrednika w postaci pisma syryjskiego, a Proszę porównać poniższe zapisy. 

Gruziński:
მაგრამ დაბრუნების ენებზე და მათი წერილობით. ჩვენ შეგვიძლია ვიპოვოთ ბევრი მაგალითი დამოუკიდებლობის ენის სცენარი.

Telugu:
కానీ భాషలు మరియు వారి రచన తిరిగి. మేము స్క్రిప్ట్ యొక్క భాష స్వాతంత్ర్యం అనేక ఉదాహరణలు కనుగొనవచ్చు.

Kannada:
ಆದರೆ ಭಾಷೆ ಮತ್ತು ಬರವಣಿಗೆ ಮರಳಿದ. ನಾವು ಸ್ಕ್ರಿಪ್ಟ್ ಭಾಷೆಯ ಸ್ವಾತಂತ್ರ್ಯ ಅನೇಕ ಉದಾಹರಣೆಗಳು ಕಾಣಬಹುದು.

Wracając do aramejskiego, to należy on do grupy języków afroazjatyckich, których ojczyzną jest Etiopia. W przeszłości zapisywany był przy pomocy owego alfabetu aramejskiego, jednak dziś jego użytkownicy stosują zapisy syryjski i hebrajski. Z pisma aramejskiego pochodzi zarówno pismo hebrajskie, alfabety indyjskie, jak i zapis arabski. Arabski stosowany jest dziś do zapisu języka nowoperskiego (farsi) - oczywiście o pochodzeniu indoeuropejskim - datowanego na około IX w. n. e. Język wcześniejszy, średnioperski (zwany pahlawi)  - używany od III w. p. n. e. do IX w. n. e. - zapisywano przy pomocy alfabetu aramejskiego. Natomiast staroperski poświadczony jest przez kamienne tablice z okresu między VI a IV w. n. e., spisane w sumeryjskim piśmie klinowym. Uważa się, że staroperski mógł być używany od początku I tysiąclecia p. n. e., kiedy to plemię Persuwasz o indoeuropejskim pochodzeniu przybyło na tereny dzisiejszego Iranu. Świadectwa asyryjskie udowadniają używanie tego języka już w IX w. p. n. e. Persuwasz mieli przybyć w okolice jeziora Urmia (północno-zachodnia część kraju), aby następnie przemieścić się w obręb dzisiejszej prowincji Fars (południowo-zachodnia część kraju). To od nazwy tej grupy mają pochodzić słowa Persja i perski. W klasyfikacji naukowej język staroperski umiejscawiany jest obok języka awestyjskiego. 

Ważnym faktem jest, iż Awesta jaką dziś znamy stanowi zaledwie część dawnej literatury awestyjskiej i - podobnie jak Wedy - przekazywana była przez pewien czas w formie ustnej. Niektórzy datują ją nawet na II tysiąclecie p. n. e., zaś spisana miała zostać w VI w. p. n. e. Dwa wieki później uległa jednak zniszczeniu. Odtworzona za czasów Sasanidów, otrzymała swą ostateczną, uzupełnioną postać w IV w. n. e. Nie ma się więc co przejmować mniemanym brakiem własnego pisma u naszych Słowiańskich przodków. Ich braciom przybyłym do Iranu i Indii nie przeszkadzało to w stworzeniu największych arcydzieł dawnej literatury religijno-filozoficznej.  

Ciekawostką jest, iż w języku polskim (tłumaczenie prof. Ignacego Pietraszewskiego) Awesta - w postaci trzech pierwszych części - ukazała się pod tytułem: Miano słowiańskie w ręku jednej familji od trzech tysięcy lat zostające, czyli nie Zendawesta a Zędaszta, to jest życiodawcza książeczka Zoroastra (Berlin, 1857). Jej wznowienie pojawiło zaś się trzy lata temu jako: Miano Słowiańskie czyli nie ZENDAWESTA a ZĘDASZTA to jest Życiodawcza książeczka Zoroastra albo AWESTA WIELKA (2011).



Okładka Awesty w tłumaczeniu prof. I . Pietraszewskiego. Źródło: http://slowianin.wordpress.com/ignacy-pietraszewski-1796-1869-zen-daszta-straznik-wiary-slowian/.



Wprowadzenie do bloga


Witajcie! नमस्ते!

Na wstępie chciałam zapowiedzieć, o czym będzie mój blog. Jak mówi sam tytuł, chcę opisywać swoje życie w Indiach. Chciałam jednak zaznaczyć, iż nie będzie to dziennik, lecz coś w rodzaju pamiętnika z pewną dozą fikcji literackiej. Będę opierała się na własnych doświadczeniach, zmieniając jednak pewne szczegóły, czasem nadając nowe ramy minionym wydarzeniom. Być może forma moich wpisów będzie się zmieniać, gdyż jest to mój pierwszy blog i potrzebuję znaleźć swoją własną drogę ekspresji. Nie zdecydowałam dotychczas, w jakim czasie będzie prowadzona narracja. Spróbuję zacząć od pisania w czasie teraźniejszym, nie wiem jeszcze jednak, czy będzie to najlepsze rozwiązanie. Myślę, że to może nadać mojemu blogowi życia, sprawić, że będzie bardziej dynamiczny i bezpośredni. 

Wystarczy chyba tych rozważań o formie i pora przejść do nakreślenia treści. Otóż w roku 2011 otrzymałam rządowe stypendium na studia w Indiach. Dofinansowanie przyznawane jest co roku wybranym aplikantom z całego świata w ramach programów realizowanych przez tzw. ICCR czyli Indian Council for Cultural Relations (http://www.iccrindia.net/). W swoim wniosku wymieniłam trzy uczelnie i dwa kierunki (sanskryt i hindi). Na pierwszym miejscu wpisałam roczne studia dyplomowe (organizowane dla absolwentów rocznych i dwuletnich studiów kończących się certyfikatem) z sanskrytu na JNU (Jawaharlal Nehru University) w Delhi. Niestety zgodnie z moimi przewidywaniami taki kurs nie został zorganizowany. Jest to uczelnia nastawiona raczej na rozwój studiów doktoranckich i postdoktoranckich, liczyłam jednak na to, iż informacje na ich stronie są nieaktualne lub władze stosownego instytutu zorganizują w ostatniej chwili tego typu kurs. Tak się nie stało, dlatego przyznano mi miejsce na roczne studia w Instytucie Sanskrytu (Department of Sanskrit) Wydziału Humanistycznego (Faculty of Arts) Uniwersytetu Delhijskiego (University of Delhi - DU).

Jaki był cel mojej podróży? Doskonalenie sanskrytu? To też, ale przede wszystkim skorzystanie z możliwości zdobycia dofinansowania na życie w Indiach. Moje podróże do Indii - fascynujące a zarazem trudne - sprawiły, że chciałam spróbować czegoś innego. Pożyć przez rok czy dwa w tym zagmatwanym kraju. Po co? Takie życiowe doświadczenie, głębsze poznanie kultury czy raczej kultur, które studiuję od kilkunastu lat, którymi zajmuję się zawodowo (naukowo i jako organizator imprez kulturalnych). Poza  tym ciągle mnie gdzieś ciągnie, nie wyobrażam sobie spędzić życia w jednym miejscu, robiąc rok po roku to samo. Część mnie jest domatorką, ale druga szybko nudzi się życiem opartym na rutynie. Ponadto nasza planeta jest tak piękna i różnorodna, zarówno pod względem przyrodniczym, jak i społeczno-kulturowym. Po prostu trzeba to wszystko zobaczyć, dotknąć, powąchać, skosztować. 


Jeśli ten wstęp zanudził część z Was, dajcie mi proszę jeszcze jedną szansę. Potraktujcie ten pierwszy wpis jak wstęp zamieszczony w powieści, który pomijany jest przez większość czytelników.