Moja historia jest długa i skomplikowana, ale nie mam zamiaru jej przedstawiać. Pochodzę ze Szczecina, gdzie pierwszy raz symbolicznie zetknęłam się z Indiami. Spotkanie to miało miejsce w roku 1993 lub 1994 i polegało na znalezieniu w domu starej broszury na temat jogi (dokładnie hatha-jogi). W 1995 roku w ramach swoich osobistych poszukiwań przeczytałam książkę Tao Kubusia Puchatka Benjamina Hoffa, a następnie Te Prosiaczka. Teksty te nie dotyczyły Indii, lecz chińskiego taoizmu. Stały się jednak moją bramą do świata Azji. Odmieniły, a raczej uzmysłowiły mi moje wewnętrzne zrozumienie świata. Moje obecne postrzeganie rzeczywistości jest efektem wielu doświadczeń i wewnętrznych zwrotów, jest naznaczone spotkaniami z tak wieloma ludźmi oraz lekturą tak wielu książek, muszę jednak przyznać, że taoistyczne podejście jest czymś, co jednak najpełniej oddaje moją wizję i odczuwanie świata.
Niech jednak nikt nie myśli, iż chcę szerzyć jakieś "obce" idee - chińskie, indyjskie czy jakiekolwiek inne. Jestem daleka od segregacji, szufladkowania, przypinania etykietek - choć muszę przyznać, iż jest we mnie jakaś głęboka potrzeba nazywania rzeczy. W wielu ścieżkach wręcz utożsamia się nazywanie ze stwarzaniem. Dla mnie jest to po prostu próba uporządkowania, zrozumienia tego, co i tak do końca nie może zostać zrozumiane, czyli złożoności tego świata, jego istoty. Jeśli ktoś ma potrzebę utożsamiania się z czymś, jakąś grupą, jakimś izmem, to myślę, że dobry może być powrót do korzeni, do tego, co genetycznie bliskie. Proszę tylko nie sądzić, że jestem rasistką lub apologetką ksenofobicznych postaw. Podróżuję i czuję się dobrze w wielu miejscach, przyjaźnię się z przedstawicielami wielu kultur i grup etnicznych i nie mam nic przeciwko różnorodności w jakiejkolwiek postaci. Sądzę jednak, że gdzieś głęboko w nas, w naszym DNA "zapisana" jest historia naszego rodu, naszej grupy, a doświadczenia naszych przodków odciskają się w naszej nieświadomości, A skąd pochodzą moi przodkowie? Najwięcej jest we mnie krwi słowiańskiej. Należę do haplogrypu R1a1a, wraz z innymi Polakami, Ukraińcami itd. a także mieszkańcami północnej części Indii i Pakistanu.
To przewrotne, jak po wielu latach poszukiwań w sferze kultury - jestem kulturoznawcą i indologiem, niedoszłym pedagogiem - najnowsze badania genetyczne pokazują mi, że moje indyjskie ciągoty nie są tak zupełnie przypadkowe, nie są czymś obcym. Już analizy językoznawcze pokazały, iż naszemu polskiemu językowi bliżej do sanskrytu niż niemieckiego i angielskiego. Jednak genetyka potwierdziła, że teorie nauk humanistycznych mówiące o naszej wspólnej ojczyźnie gdzieś w okolicach Kazachstanu nie były tylko spekulacją. Teraz wiem, że moje sanskryckie studia i czytanie fragmentów Wed (najstarsze teksty indyjskie) miały związek z przeszłością moich przodków. Wedy i Awesta - czyli tekst staroirański spisany w języku awestyjskim, bardzo bliskim sanskrytowi wedyjkiemu - powstały w obrębie irańskiej gałęzi Arjów, czyli tzw plemion indoeuropejskich, należących do tej samej grupy, co Słowanie. Teksty te - przez wiele wieków przekazywane ustnie - są dziś najstarszym świadectwem wierzeń naszych wspólnych przodków.
Rozprzestrzenianie się poszczególnych haplogrup. Źródło grafiki: http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Haplogroup_R1a_(Y-DNA).jpg#filelinks. |
Zarówno w religii wedyjskiej, zaratusztrianizmie, jak i w kultach słowiańskich bardzo ważny był element ognia powiązany ze Słońcem. Nasz Swarożyc, Swaróg czy Dażbóg to wszystko bóstwa solarne. Sama jestem daleka od wielbienia jakichkolwiek bóstw, ale uważam, ze dla wszystkich ludzi - jako dzieci Matki Ziemi i Ojca Słońce, a także potomków naszych Rodziców i Dziadów - jest najbardziej naturalnym oddawanie szacunku wymienionym planetom i osobom. To, że nasze życie uzależnione jest od tych czynników, nie jest kwestią wiary, ale nauki. To, jak istotny jest Księżyc, Woda i całość otaczającej nas przyrody, również nie podlega dyskusji. Jedni potrzebują wielbić na ołtarzu bóstwa uosabiające te fenomeny, inni oddają im naturalny hołd w swym sercu, kolejni starają się dodatkowo chronić nasze środowisko, zdając sobie sprawę, iż bez niego nasze życie nie byłoby możliwe. To jest właśnie naturalna religia i takie właśnie podejście jest najbliższe mojemu wewnętrznemu spojrzeniu.
Na koniec swoich światopoglądowych rozważań chciałam zauważyć, iż - bez względu na przynależność do tej lub innej haplogrupy - wszyscy mamy wspólne afrykańskie korzenie i pochodzimy od tych samych Rodziców.
W Złotej Świątyni w Amritsarze - głównym miejscu pielgrzymek Sikhów (stan Pendżab) |
Wracając jednak do mojej osoby, to jestem kulturoznawcą i indologiem - absolwentką studiów magisterskich i doktoranckich na Uniwersytecie Wrocławskim - nauczycielką akademicką i aktywistką społeczno-kulturową, m. in. współtwórczynią fundacji Instytut Studiów Azjatyckich i Klubu Podróżnika ISA, koordynatorką studiów podyplomowych Kultura Indii i Tybetu prowadzonych przez ISA i Dolnośląską Szkołę Wyższą, współzałożycielką wrocławskiej Galerii Mieszczańskiej, pilotem wycieczek turystycznych, weganką i rowerzystką, hodowczynią balkonowych pomidorów. Tyle chyba wystarczy... I tak wyszło trochę mało skromnie.
Koniecznie dodaj przycisk "obserwowanie", żebym mogła śledzić Twoje wpisy :) pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńPS. Ja piszę na swoim blogu serię postów HISTORIA W FILMACH BOLLYWOOD, zapraszam!
http://opowiescistypendialnepooja.blogspot.com/
Poszukam w ustawieniach i dodam. Dziękuję za radę i zaproszenie do swojego bloga! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń"Sama jestem daleka od wielbienia jakichkolwiek bóstw" <- szkoda :)
OdpowiedzUsuń